promotor
dr hab. Agata Zbylut, prof. nadzw. AS
recenzent
dr hab. Waldemar Wojciechowski, prof. nadzw. AS
Larry Page i Sergey Brin, www.google.com
"It is difficult / to get the news from poems / Yet men die miserably every day / for lack / of what is found there."
William Carlos Williams, “Asphodel, That Greeny Flower”
tytuł pracy licencjackiej
Wszystko
Cytat umieszczony wyżej to słowa założycieli firmy Google, największego w tej chwili “władcy” informacji na świecie, który próbuje nam dać do zrozumienia, że poezja nie jest dobrym nośnikiem dla newsów i że powinna spełniać zupełnie inne cele. Z punktu widzenia Google, którego misją jest porządkowanie światowych zasobów informacji tak, by stały się powszechnie dostępne i użyteczne, poezja nie jest właściwym medium. Jednak wykraczając poza perspektywę korporacji można ponownie zadać sobie pytanie, czy światy poezjii informacji można ze sobą ciekawie i twórczo połączyć. Ja zadałam sobie to pytaniei w odpowiedzi na nie zrealizowałam pracę Wszystko. Sugestie Google dla mojego IP.Za jej pośrednictwem próbuję udowodnić, że zarówno poezja może być nośnikiem statystycznej informacji, jak statystyczne informacje są dobrym materiałem na poezję. Poezja może być dokumentalna.
Autorem wszystkich 56 wierszy w tomiku Wszystko. Sugestie Google dla mojego IP jest wyszukiwarka Google, a właściwie jej użytkownicy, czyli ponad 90% polskich internautów (kilka milionów osób).
Użytkownicy wpisują nieustannie mnóstwo najróżniejszych zapytań, a każdego dnia15% z nich to zupełnie nowe frazy. Najczęściej wpisywane zapytania proponowane są przez wyszukiwarkę w formie sugestii. Im wyższa pozycja na liście podpowiedzi, tym częściej dane hasło było wpisywane przez internautów.
Na stronie google.com możemy przeczytać: “Kiedy piszesz, funkcja autouzupełniania przewiduje i wyświetla zestaw haseł do wyboru. Są one oparte na wyszukiwaniach przeprowadzanych przez wszystkich użytkowników sieci oraz na zawartości stron zaindeksowanych przez Google. (…) Wszystkie podpowiedzi wyświetlane na liściezostały wcześniej wpisane przez użytkowników Google lub pojawiają się w internecie.”
Zatem te sugestie można uznać za wynik najszerzej zakrojonych i najbardziej aktualnych badań internetowej opinii publicznej. Większość użytkowników nie zdaje sobie sprawy, że bierze udział w ich tworzeniu.
Automatyczne podpowiedzi wyszukiwarki Google zmieniają się z dnia na dzień, a nawetz godziny na godzinę, wiernie odzwierciedlając poczynania Polaków w sieci. To potężnai brutalnie szczera statystyka.
Ja zobaczyłam w niej poezję. A ponieważ sama jej nie stworzyłam, a jedynie “wypatrzyłam” w internetowym gąszczu, musiałam ją nazwać poezją dokumentalną.
Autorem wierszy jest społeczność internetowa i algorytm wyszukiwarki. Wiersze te przekazują pewną prawdę, bardzo konkretną, ale też ulotną, ponieważ treść automatycznych podpowiedzi Google jest płynna, ulega zmianom w każdej sekundzie. Każdy wiersz daje świadectwo stanu umysłu, emocji, myśli polskiej społeczności internetowej w danym momencie. Zmiany te są tak szybkie, że nie ma sensu umieszczaćpod wierszami autora ani daty.
Nie mogę sobie przypisywać autorstwa tych wierszy, ja jedynie znalazłam klucz do generowania takiej poezji i chcę przekazać ten klucz w ręce każdego odbiorcy, który jest tego ciekawy.
Jest to samogenerująca się poezja, którą każdy może samodzielnie odkrywać w swojej przeglądarce. Jednocześnie na każdym komputerze wyniki generują się nieco inaczej. Dlatego w każdym z wierszy zawarta jest także część prawdy o mnie, autorce, ponieważ wiersze generowane były z mojego prywatnego komputera.
Znamy już zatem trzy niebędne elementy do stworzenia wiersza:
- algorytm automatycznego podpowiadania w wyszukiwarce Google
- polscy internauci, nieustannie wpisujący zapytania
- pojedyncza osoba, wpisująca pojedyncze słowo i w ten właśnie sposób generująca pojedynczy wiersz.
Gdyby nie specyficzny stostunek użytkowników do wyszukiwarki, niemalże jak do żyjącej istoty, wiersze te nie byłyby tak szczere. Traktujemy Google jak wszechwiedzącą skarbnicę, jak powiernika i przyjaciela, lekarza, wróżkę, a czasem nawet jak konfesjonał.
Do okienka wyszukiwarki można wpisać wszystko. Komputer nas nie osądza, więc możemy go obdarzyć bezgranicznym zaufaniem i zadawać pytania, których nie wypowiedzielibyśmy na głos. Każdego dnia Google zapamiętuje miliony osobistych sekretów i zwierzeń anonimowyh internatów. Te statystyki momentami są przerażające i smutne.
Dlaczego po wpisaniu: “ojciec mnie” najpopularniejsze trzy uzupełnienia, które otrzymujemy to: bije, wyzywa, molestuje? Po wpisaniu: “nie chcę” na pierwszym miejcu wyświetla się “żyć”, a po “nienawidzę” kolejno: siebie, ludzi i swojej pracy.
Bardzo ważny i ciekawy jest sposób, w jaki użytkownicy zwracają się do wyszukiwarki.Nie wydają jej bezosobowych poleceń jak maszynie, tylko zadają pytania całymi zdaniami tak, jakby mieli do czynienia z człowiekiem. Tak więc większość internautów zamiast hasłowo wpisać np.: “Pociągi Szczecin Warszawa”, zapyta: “jak dojechać ze szczecina do warszawy?”. Czy jest to sygnał, że zaczynamy powoli traktować algorytmy, komputeryi urządzenia elektroniczne, jak równe nam istoty myślące?
Jest to na pewno temat dla filozofów, socjologów, naukowców, a także artystów.Ja w swojej pracy zaledwie go lekko dotykam, gdyż interesuje mnie coś innego.
Interesuje mnie skonfrontowanie odbiorcy z jego własnymi lękami, myślami, marzeniami, sekretami, przefiltrowanymi w oceanie internetu i wyrzuconymi na brzeg w postaci sugestii. Przedstawiam je w formie poezji, porównywalnej może do krótkiego haiku i liczę na to, że wiersze takie mogą funkcjonować samodzielnie w świecie poezji i sztuki, niezawsze koniecznie będąc łączonymi z wyszukiwarką Google.
Mam nadzieję, że odbiorca dowie się z tych wierszy czegoś o sobie, o polskiej społeczności internetowej, a także – pośrednio - i o mnie. A po przeczytaniu sam otworzy przeglądarkęi zacznie zgłębiać ten świat na własną rękę.